Przed chwilą wróciłam z Tobim z spaceru. Wzięłam: linkę treningową, trenerki, smycz, tablet (żeby móc zrobić dla Was zdjęcia) i oczywiście psa :p. Idąc na boisko (bo to jest nasz stały teren , jeśli nie mam czasu pójść gdzieś dalej) boisko opuszczone, dużo pisarzy tam chodzi) skupiłam się na chodzeniu na luźnej smyczy, kilka momentów było takich że nie ciągnął przez dłużej niż 5 sekund (taa... przy niewybieganym Rudym to jest sukces) z czego się bardzo cieszę. Potem, już na boisku spóściłam go ze smyczy i zaczęłam rzucać kija (rzutkę mamy, gorzej z piłką, bo żadna nie wytrzymała dłużej niż 2 spacery ), zauważyłam że jest 2 pies... myślałam że Tobi zaraz tam podbiegnie i... nie. Rzucałam mu i rzucałam, Tobi chyba od czasu do czasu widział tego psa, ale go olewał... w końcu podbiegł, 2 pies był wielkości JRT i chyba trochę się przestraszył jakże olbrzymiego Rudego, Tobi po chwili stania w bezruchu zrozumiał, że ten pies wyprasza sobie żeby on go obwąchiwał i poszedł zająć się wąchaniem krzaków, a 2 pies poszedł do właścicielki. Potem po chwili swobodnego biegania wzięłam go na linkę i poćwiczyliśmy przywołanie. Chodzę z Tobim i nagle patrzę a z górki schodzi pewien Pan z 2 psami typu bull. Ja oczywiście nic nie mam do pitbulli, amstaffów (ostatnio 1 wprowadzałam w schronisku)itp., ale akurat wiem że ten Pan specjalnie przypina swoje piesy na smycz przy innych psach, więc sądzę że nie bez powodu, no i wolę nie ryzykować skoro widać że osoba mająca 2 psa nie chce żebym spuszczała mojego futrzastego ;). Tobi trochę pociągnął na lince, więc stwierdziłam że bez sensu żeby jeszcze zostawać, Tobi już był wybiegany, a gdybym została to by się tylko miotał więc wróciliśmy do domu. Wracając jeszcze poćwiczyliśmy trochę olewanie psów za płotem i chodzenie przy mnie bez smyczy.
Tylko te dwa się choć trochę nadawały :p |
***KONIEC***
Teraz temat akcesorii. W czasie tych 7 miesięcy uzbierało się trochę akcesorii... trochę kupnych, trochę samoróbek.
Samoróbki
1. Zestaw "walentynkowy" - Obroża na zatrzask + smycz łańcuszkowa
2. Aport... rozwalony... dlatego daję 2 zdjęcia: przed rozwaleniem i po :p
Kupne
1. Znany i lubiany KONG ( wersja extreme, rozmiar L )
2. Pojemnik na woreczki i zapas woreczków
3. Smycz z dechathlonu (właściwie to nie kupiona tylko wzięta za bon :p)
To już wszystko :)
Pozdrawiamy Ania z Tobim ♡
No nieźle... :D
OdpowiedzUsuńGratuluję i zazdroszczę Wam możliwości spuszczenia psa ze smyczy, a Tobie umiejętności plastycznych, wow!